poniedziałek, 14 lipca 2014

Prolog

          Panem. Państwo zbudowane na ruinach dawnej Ameryki Północnej. Lata wojen i klęsk żywiołowych, obróciło ludzi przeciwko sobie. Dawne państwa przestały istnieć. Więzi zostały zerwane.
          Pewnego dnia powstała idea państwa idealnego, gdzie każdy miał swoje miejsce. Wiele czasu upłynęło, aby mogło w końcu powstać Panem. Odizolowane państwo, na resztkach zrujnowanego kontynentu. Ziemie i ludność rozdzielono między 14 Dystryktów, które miały sobie nawzajem pomagać.
          Jednak piękne idee w rękach złych i chciwych ludzi, zmieniły młody kraj w surowe i totalitarne państwo. Jeden z Dystryktów odseparował się i podporządkował sobie resztę. Tak oto powstał Kapitol.
          Dziesięciolecia ucisku, skłoniło 13 Dystryktów do wszczęcia powstania przeciw władzy. Walki trwały. Krwawe starcia, wyniszczyły i zdziesiątkowały mieszkańców. Rebelia upadła, nadzieje zostały brutalnie zduszone. Trzynasty dystrykt, jako zarzewie buntu, został zniesiony z powierzchni ziemi.
          Kapitol dostrzegł drzemiącą w Dystryktach potęgę. Wiedział, że prędzej czy później obróci się ona ponownie przeciwko nim. Więc aby temu zapobiec powstały Głodowe Igrzyska – 24 osoby, po jednym chłopcu i dziewczynie w wieku od 12 do 18 z pozostałej dwunastki dystryktów. I tylko jeden z nich może wyjść z nich żywy.
          Od tych wydarzeń minęło ponad 62 lata.
***
          „Matko, jakie to ciężkie” Przerzucam worek na drugie ramie i doganiam resztę naszej grupy. Jest późna w noc, może nawet minęła już północ. Idę zaśnieżoną drogą z miasteczka. Po głowie wciąż krążą mi obrazy z ostatnich igrzysk. Na arenę trafił mój kolega z klasy, nawet za dobrze go nie znałam, ale jednak. Nie mogę zapomnieć wyrazu jego twarzy przed śmiercią. Został pokrojony, dosłownie poćwiartowany przez Trybutów z dwójki. Dotrwał do finałowej ósemki. Wszedł w sojusz z dziewczyną z dwunastki, ale zginęła, jako piąta od końca...
– Patrzcie! Co to? – Krzyczy jeden z mężczyzn idących na przodzie, wskazując na pomarańczową poświatę na niebie.
– To chyba ogień - woła zaniepokojona kobieta.
– Ale co się pali? - Pyta ktoś inny.
– Słuchajcie to stajnie!
          Na te słowa moje serce zamiera, a igrzyska chodzą na dalszy plan. Jak zaczarowana wpatruję się w łunę, zrzucam worek z pleców i ruszam pędem. W głowie kołacze mi jedna myśl – „ Tylko nie oni!!! Tylko nie oni!!!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz